Jasne słowa

(archives)

Ez 3:15

– Ludwik Perney

Przybyłem do zesłańców, do Tell-Abib, osiedlonych nad rzeką Kebar i wśród słupów pozostawałem przez siedem dni.

Nie pamiętam stylu, w jakim było wykonane biurko
i lampka – jej włącznik idealnie pasował do dłoni.
Zajmowałem lokal w zachodniej stronie wieżowca
– dni kończyły się wszystkimi odcieniami czerwieni.

Ceniłem funkcjonalność i prostotę; koncepcje
okrągłe i mocne jak modernistyczne biurowce.
Moim głosem przemawiał bóg – byłem posłańcem,
a słowa przestrogą, obietnicą, objawieniem.

Któregoś dnia obudziłem się pod zwałami pyłu
i gruzu – chcę wierzyć, że to limbus. Ciekawi mnie,
czyja krew zakrzepła na moich czterech twarzach,
jak zaszło słońce siedemdziesiątego siódmego dnia.

Zach 7:6

– Ludwik Perney

A kiedy, wiecie, pijecie – czy to
nie dla siebie, wiecie, pijecie?

Nadreńskie białe wina sprawiały kiperom rozkosze
niezgorsze od owalu języka najlepszej kurtyzany
– istota w subtelnej radości wywracającej bielma.

Winiarze Hesji dyscyplinowali łagodną matkę
– liczyli niepotrzebne słowa i gesty, karmili
nawozami, mieszali wyrachowanie z czułością.

Gwałcili nasłonecznione wzgórza, twierdząc,
że kazirodcze stosunki to miłość czy choćby
rywalizacja o uwagę i pierwsze względy.

Kiperzy trafili na usta wypełnione próchnicą,
modlili się do świętego Antoniego o sporysz
– niech zabije, ale wpierw upoi fantazjami.

[audio:Nagranie.mp3]

czyta Julia Bocianowska

Mat 22:3

– Ludwik Perney

Posłał więc swoje usługi, żeby zaproszonych
zwołały na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.

Elokwentne zaproszenie wysłałem wiadomością
do wielu odbiorów. Uczta weselna syna eksploduje
splendorem – na samą myśl pot spływa ze skroni.
Uniosę brew, półnagie kobiety poruszą powietrze.

Sprzymierzeńcy i podwładni sprawdzają pocztę
wieczorami. Cieszy mnie nadchodząca gloria,
odświeżam stronę zbyt często – matki śpiewają
pieśni o mojej cierpliwości.

Spalę serwery, wymorduję rodziny konstruktorów
filtrów, jeśli te wrzuciły moją wiadomość do spamu
– królowie, bogowie, ostrzegam: nie drwijcie,
bo upokorzę, a ścierwa przybiję do pali.

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie