A kiedy, wiecie, pijecie – czy to
nie dla siebie, wiecie, pijecie?
Nadreńskie białe wina sprawiały kiperom rozkosze
niezgorsze od owalu języka najlepszej kurtyzany
– istota w subtelnej radości wywracającej bielma.
Winiarze Hesji dyscyplinowali łagodną matkę
– liczyli niepotrzebne słowa i gesty, karmili
nawozami, mieszali wyrachowanie z czułością.
Gwałcili nasłonecznione wzgórza, twierdząc,
że kazirodcze stosunki to miłość czy choćby
rywalizacja o uwagę i pierwsze względy.
Kiperzy trafili na usta wypełnione próchnicą,
modlili się do świętego Antoniego o sporysz
– niech zabije, ale wpierw upoi fantazjami.
[audio:Nagranie.mp3]
czyta Julia Bocianowska