Szczęście

– Ludwik Perney

Stoję obok zafrasowanego ogrodnika, patrzymy
na sadzonki sosny czarnej – kilkanaście drzewek
w czarnych doniczkach.

Słucham o przędziorku, ochojniku i grzybach,
ogrodnik tłumaczy działanie oprysku – gęsta masa
zakleja jaja pasożytów i dusi.

Oleisty oprysk jest droższy od zwykłego, efektowne
wyobrażenie śmierci kosztuje. Ogrodnik wciąż mówi,
a ja myślę o ruchu dłoni brudnej od ziemi

– rolnik przeniósł larwę z rozbitej bryły na trawę.
Sens naszych istnień orientuje się na szczęście
robaków, które pożywią się ciałem.

5 komentarzy

  1. I niech im będzie na zdrowie :)

  2. Zastanawiałem się ostatnio, na ile tradycyjny polski pochówek można by uznać za zbliżony kawałkowaniu dla sępów :-)

  3. A tak ich nie lubię :-(

  4. Jedyna pociecha, Elu, że one lubią nas ;-)

  5. Pociecha dla nich ;-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie