Rychu ocenia, że ludzi jest o jedną trzecią za dużo.
Kupują i żrą. Przystają tylko w kolejkach do kas
– jeszcze raz biorą do rąk wszystko, co nabyli
i co niedługo zeżrą.
Edyta nie czuje porannej bryzy,
nie znajduje ciszy: pies skamle,
kot patrzy z wyrzutem przez szybę.
Rychu chciałby nacisnąć guzik.
– Pstryk i paruje co trzeci człowiek.
– Rychu, a jeśli zniknąłbyś i ty?
Sąsiad się odezwał – pisze Edyta
– życzył miłego dnia,
skojarzyło się z miłym dnem.
Rychu chwilę milczy, jakby coś liczył,
spogląda na mnie strapiony,
chyba zaryzykuje.
ale wszędzie gnój, jak chuj….
Rafu, ten wiersz proszę odczytywać jako optymistyczny ;-)
bardzo optymistycznie podchodząc podoba się
:-) Pozdrawiam, Nocny!