Mieszkania przechodnie

– Ludwik Perney

Śniło mi się, że wszystkim się coś śniło
i każdy chciał opowiadać swoje sny.
Mieszkałem na końcu długiego tunelu
wyrytego w skale. Żeby położyć się,
musiałem przejść przez ciąg mieszkań
– bo były one przechodnie – i słuchać
o snach każdego, kogo mijałem.
Mieszkałem na końcu długiego tunelu,
każdy, kogo mijałem, opowiadał sny
i nikt nie chciał słuchać o moich snach,
bo moje mieszkanie było na końcu tunelu
i nie było przechodnie. Żeby położyć się,
musiałem przejść wszystkie mieszkania
i wysłuchać nużących opowieści o snach,
bo każdy chciał opowiedzieć swoje sny
i nikt nie chciał słuchać o moich, bo moje
mieszkanie było na końcu długiego tunelu.

10 komentarzy

  1. Mnie się widzi!

  2. Mantrowate te powtórzenia i robią wiersz.

  3. Dzięki, Marku i Elu :-)

  4. bardzo dobre. jak matrioszki – myśl w myśli.

  5. Aha, dość uniwersalna konstrukcja, matrioszki też pasują. Dziękuję

  6. Przyznam szczerze, że pół dnia dziś tu spędziłem i znalazłem dla siebie wiele ciekawych tropów, za co chciałbym serdecznie podziękować. Wrócę tu jutro rano i dalej pooddycham:)
    Pozdrowienia

  7. Krzysztofie, bardzo się cieszę, ze chciało Ci się, że znalazłeś w moich wierszach coś dla siebie. Również dziękuję :-)

  8. Widzisz Ludwiku….. nie każdy chce zostać naszym sąsiadem drzwi w drzwi… to tak samo jak nie każdy powinien znać nasze myśli i sny….. trzymaj blisko siebie to co TWOJE!

  9. Fajny ten tekst, mi się kojarzy ze starotestamentową formą, gdzie przy braku druku ilość powtórzeń w przekazie ustnym (jedynym możliwym na owe czasy) była wprost proporcjonalna do zapamiętanego fragmentu. ;) tak mi sie nasunęło, a ogólnie bardzo przemawia do mnie ten rodzaj poezji i będę tu chyba zaglądał częściej! Pozdrawiam!
    MarekHaik

  10. Bardzo mi miło, MarkuHaik :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie