Ks. Kapłańska 3:17

– Ludwik Perney

To jest ustawa na dalekie czasy i pokolenia:
Potrawy z tłuszczu i krwi jeść będziecie!

To nie krew, lecz wino, załóżmy jednak, że krew
– z każdym łykiem jesteś bliżej Pana. To nie duch,
lecz ciało, załóżmy jednak, że dusza – z każdym kęsem
oddalasz się od głodu, a sytość jest błoga.

To nie mięso, lecz ścięgna, załóżmy jednak, że mięso
– z każdym gryzem wypełniasz nim trzewia. To nie sok,
lecz ślina, załóżmy jednak, że sok – każdą kroplą
spływa w ciebie szczera modlitwa.

To margaryna czy masło, ziarno czy karmel,
miłość czy pręgierz, scena czy szafot?

To tłuszcz czy tłuszcza? Chciałbym wiedzieć,
czym smarujesz chleb.

6 komentarzy

  1. Dobre! Temat jest mi bliski, nie jestem uczniem pustynnej religii. Więc raczej nie zjem innych czujących istot. Czy robiąc to, mówię – pocałujcie mnie ?
    Mam nadzieję, że mówię to wyraźnie.
    Tyle moje ględzenie. Wiersz mi się podoba i cieszę się, że znów publikujesz :)

  2. Marku, dziękuję bardzo :-)

  3. Jakby inny Ludwik, ostrzejszy, ale i bardziej refleksyjny. A tłuszczy (tej szczególnie) nie kibicuję zdecydowanie.

  4. Ano dziwnie się dzieje z tym moim pisaniem…
    Dziękuję, Elu :-)

  5. Dziwnie? Dobrze :-)

  6. Nawiązywałem do tego, że inaczej :-)

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie