kochanemu psiakowi Guru
Chwyciłem grudę ziemi za darń i poczułem
jak kołysze się bezwładnie – upadła tam
gdzie ją rzuciłem. Jej ciężar i obojętność
przemówiły mądrością strawionych istnień:
pies, który chwilę temu patrzył z miłością,
już upodobnił się do grudy ziemi.
Łapy przestały być łapami, pysk pyskiem,
tylko ogon wciąż był ogonem i milczał,
jakby postanowił oswoić mnie z ciszą.
poruszający wiersz
Dziękuję, Aniu :-)
To dobry wiersz i mam nadzieję na taki kierunek :-)
Dziękuję, Elu, żałuję tylko, że musiałem go napisać.
piękne epitafium
Dziękuję, nocny, i pozdrawiam!
Cóż, to znam z autopsji i współczuję.