Koniec dnia

– Ludwik Perney

kochanemu psiakowi Guru

Chwyciłem grudę ziemi za darń i poczułem
jak kołysze się bezwładnie – upadła tam
gdzie ją rzuciłem. Jej ciężar i obojętność

przemówiły mądrością strawionych istnień:
pies, który chwilę temu patrzył z miłością,
już upodobnił się do grudy ziemi.

Łapy przestały być łapami, pysk pyskiem,
tylko ogon wciąż był ogonem i milczał,
jakby postanowił oswoić mnie z ciszą.

7 komentarzy

  1. poruszający wiersz

  2. To dobry wiersz i mam nadzieję na taki kierunek :-)

  3. Dziękuję, Elu, żałuję tylko, że musiałem go napisać.

  4. Dziękuję, nocny, i pozdrawiam!

  5. Cóż, to znam z autopsji i współczuję.

podziel się wrażeniami

poezja, wiersze, proza, wydawnictwo literackie