Spodobała się ta rada Hamanowi
i z radości kazał posadzić drzewo.
.
Trzeba się radować, synu, każda chwila szczęścia
to podmuch unoszący latawiec – nie wiesz,
dokąd zaniesie nasienie, gdzie wyrośnie drzewo.
Patrzyli na mnie jak na durnia – uśmiechałem się,
a czarna plama na mundurze rosła. Do domu
było daleko, Bory Tucholskie pachniały śmiercią.
Cieszyłem się, gdy uciekło ze mnie tyle krwi,
że nie potrafiłem iść dalej – wieszali nade mną
dezerterów, nogi dyndały między gałęziami.
Obudziłem się Polakiem. Rosja ani Napoleon
już nigdy mnie nie zajęli – mundur rzuciłem
w konary dębu, który nazwano „Wisielcem”.
[audio:https://perney.pl/audio/2011/05/Est-5-14.mp3]
czyta Maciek Doryk